• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

O sobie, strona 5

< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 45 46 >

Nowe otwarcie

Obudziłam się dziś względnie wypoczęta, po dobrej nocy. To już druga taka noc z kolei; czy coś się zmienia?

 

W każdym razie nabrałam sił.

 

Na dworze śliczna pogoda, moja ulubiona: niebieskie niebo, rześko. Szłam przez miasto w rozpiętej kurtce, bo przy takiej pogodzie (antycyklonie) jest mi zawsze gorąco.

 

Poszłam na zakupy (spore), odebrałam produkty zamówione ze sklepu spożywczego (przywiózł je młody pan z brodą proroka, bardzo grzeczny), odkurzyłam mieszkanie, umyłam podłogę, wyszorowałam kabinę prysznicową i wannę. Bo przyjeżdża Ka.!

 

To mój pierwszy gość od lat, pierwszy na tym mieszkaniu. Pierwsza warszawianka, jaką poznałam.

 
01 lutego 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Sesja

Jot zdał ostatni egzamin w swojej sesji i czeka na wyniki. A jego matka, to jest ja, została poproszona o pilnowanie studentów Uniwersytetu Gandawskiego podczas egzaminu z literaturoznawstwa. Wstałam więc rano w sobotę (a deszcz sobie kapał) i pojechałam do Gandawy.

 

To tylko pół godziny pospiesznym. Wyszłam ze stacji i zdecydowałam się dotrzeć na wydział pieszo, wśród ustępującego deszczu. Było zaskakująco ciepło.

 

Na wydziale powoli zbierali się studenci. Usiadłam w zamkniętej kafejce - znikąd kawy, ale można poczytać Merleau-Ponty'ego o fenomenologii języka*... Studenci zbijali się w grupki przy stolikach i dyskutowali o literaturze. Nie ma nic piękniejszego niż literatura, która porusza i żyje.

 

O dwunastej trzydzieści spotkałam się z resztą (nieznanych mi jeszcze osobiście) kolegów pod biurem profesora prowadzącego egzamin: nastąpił podział ról i przeszliśmy do auli, gdzie należało przygotować zestawy egzaminacyjne dla 150 studentów. Do czego zabrałam się z kolegą - wykładowcą literatury hiszpańskiej. Rozkładałam pulpity mocowane przy co drugim krzesełku, umieszczałam na nich kartkę z wytycznymi nt. egzaminu, a kolega kładł następnie arkusze odpowiedzi. Kolejna osoba dorzucała zestaw pytań i tak dalej. Poszło nam sprawnie (ale tylko mnie bolał kciuk i ręka, którymi wyszarpywałam oporne pulpity - wzięłam na siebie siłową część pracy, bo skłonił mnie do tego mój dawny, nieuleczalny mesjanizm polskiego nauczyciela).

 

Studenci zajęli miejsca i zaczęli pisać ezgamin.

 

Jest to piękny widok - głowy pochylone nad kartką, wzrok patrzący w dal w poszukiwaniu inspiracji oraz wyraz głębokiego skupienia na twarzach. Piszę o tym bez żadnej ironii, bo zawsze mnie radowało obserwowanie studentów przy pracy.

 

Na pocieszenie - nie wszyscy piszący byli młodziakami w wieku Jota. Była i pani studentka po pięćdziesiątce.

 

Po czternastej trzydzieści zmienili nas, pilnujących, kolejni koledzy z wydziału LW07; pożegnałam się i poszłam na dworzec. O dziwo, świeciło słonko. Szybko złapałam pociąg i w ciągu pół godziny byłam w Brukseli.

 

To był owocny dzień, w tym sensie, że poczułam się częścią wydziału i uwierzyłam, że tak może być częściej. Tak, chciałabym pracować, ucząc studentów, jak przed laty.

 

A oprócz tego dostał mi się wczoraj ból gardła i brzucha; wirusy nie śpią. Dzisiaj już trochę wydobrzałam i piszę te słowa z mojego bezpiecznego, ciepłego łóżka, po powrocie z lokalnej kawiarni, gdzie spędziłam czas z Ju., która zauważyła, że dawno się nie widziałyśmy, więc czas już wypić razem kawę. I to była prawda. Pijmy razem kawę póki można, bo świat skręca w niedobrą stronę.

 

 *chodzi o "Fenomenologię percepcji" rzecz jasna...

 
26 stycznia 2025   Dodaj komentarz
o sobie   świat   studia  

Rok rozkręca się powoli

Powoli. Za mną pierwszy dzień roboczy. Za mną sobotnie sprzątanie mieszkania, zakupy i tak dalej.

 

Otworzyłam na wieczór butelkę białego wina Marina Alta, rocznik 2024. Ma słodki posmak, choć jest wytrawne, i uderza w nos aromatem pieprzno-wermutowym. Do tego sałatka z krewetek.

 

Cieszmy się tym, co mamy; to się może bardzo szybko zmienić na gorsze.

 

Dziś w Nowym Jorku o 22.00 naszego czasu odbędzie się wieczór poświęcony pamięci Davida Shapiro; właśnie ukazały się jego eseje, ostatnie, pośmiertne dzieło pod wiele mówiącym tytulem "You are the you".

 

Dobrego roku wszystkim dobrym ludziom życzę.

 
04 stycznia 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Do zobaczenia

 

Co można napisać o kończącym się roku? Każdy kolejny jest trudniejszy. W tym roku bardzo zwolniłam: chodzenie, czytanie, pisanie zabiera mi coraz więcej czasu. Ciało nie jest tak sprawne, jak było, a głowa chciałaby ciągle do przodu. Ale rok 2024 nie był zły, wszak żyjemy; nie wybucha nam nic nad głowami, nie świszczą rakiety, w kranie jest woda, w gniazdku prąd, lodówka pełna...

 

Nie napisałam w ciągu tego roku niczego szczególnie twórczego, ale udała mi się jedna konferencja i półtora rozdziału pracy; zawsze to coś.

 

Agresja na świecie kumuluje się i rośnie napięcie. Nie warto włączać telewizora, odradzam. Wojny i konflikty nie znajdują rozwiązania. Taka jest natura ludzka i naiwnością byłoby sądzić, że ludzkość zmierza do ery oświecenia, gdy skończą się wszelkie okrucieństwa i przemoc. Nie zmierza. Pojedynczy człowiek zmierza do dziury w ziemi, natomiast gatunek ludzki - kto wie. W każdym razie nie uczy się w zasadzie niczego. Ratuje nas twórczość, poezja i drobne gesty, w których doszkujemy się sensu. Ja tego nie rozstrzygam - każdy ma swój osobisty sens, nawet tymczasowy. Ja skupiłam się na tym, żeby zobaczyć sens w pracy z uchodźcami z Bliskiego Wschodu, Ukrainy, Kolumbii, Wenezueli... To skromne czasowo doświadczenie pozwala mi z całą ostrością dojrzeć, że mieszkam w najlepszym miejscu na świecie, w Europie.

 

A co ze mną, Albonubes-człowiekiem? Zostałam w tym roku matką dorosłego dziecka, zatem - biologicznie - moja rola się skończyła. Jeżeli teraz żyję, to przede wszystkim dla siebie. Dlatego składając sobie egoistyczne życzenia, życzę sobie spokoju. I zasobów, żeby mi starczało. Cierpliwości, pieniędzy, sił. I Tobie, Czytelniku.

 
31 grudnia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  

Zima, znowu

Od soboty mamy zimę, taką astronomiczną. Tradycyjnie nastąpiła w związku z tym zmiana pogody. Kiedy wczoraj jechałam na siłownię pod chmurką, zlał mnie zimowy deszcz. Potem wyszło słońce, a gdy wracałam rowerem do domu, zsiekł mnie padający z czarnej chmury grad. Taka to zima, na śnieg nie liczę.

 

Nie wiem, czy jeszcze tu zajrzę przed 2025. Mam kupę roboty i żadnej ochoty.

 
23 grudnia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 45 46 >
Albonubes | Blogi