• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

O sobie, strona 23

< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 46 47 >

Z wiekiem

Są rzeczy, które z wiekiem się zmieniają, to jest z reguły wszystko się pogarsza ("Gdy się człowiek robi starszy / wszystko w nim po trochu parszy- / wieje..." - Boy Żeleński). Od roku zsuwam się po równi pochyłej z związku z menopauzą - no po prostu wszystko się psuje, boli i wylatuje ze stawów. Zrobiłam się drażliwa i znużona, a przy tym zupełnie rozhamowana werbalnie - miotam przekleństwa bez większej żenady.

 

Ale z drugiej strony - człowiek robi się bardziej tolerancyjny, głupstwa puszcza mimo uszu, bo po co się szarpać, ale za to na głupotę ma się alergię. Trzeba tylko wybierać: bić się, czy omijać z daleka.

 

Memento mori. Przecież wszyscy zmierzamy w stronę dołu w ziemi. Nie wiem, dlaczego niektórzy nie pamiętają o tym na co dzień i utrudniają, zohydzają innym tę wędrówkę bez powrotu. Z takimi ludźmi nie chcę mieć do czynienia. Najbardziej u ludzi wydawałoby się inteligentnych przeszkadza mi bezinteresowne chamstwo i okrucieństwo, wzmacniane władzą, którą takie typy osiągają łatwiej niż jednostki poddajace same siebie w wątpliwość.

 
07 października 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Dogorywanie

Dziś dzień był powolny, choć wcale nie leniwy. Otóż strajk spowodował zakłócenia w komunikacji (pod)miejskiej, zatem - zamiast jechać z dwiema przesiadkami do biura - zostałam w domu, skąd sobie pracowałam. Wyszłam tylko na moment, żeby odebrać przesyłkę z Polski. Fundacja, dla której tłumaczę czasem drobiazgi, w uznaniu moich usług/zasług przysłała mi książkę. Koperta była niemal całkowicie zniszczona, ale machnęłam ręką i nie złożyłam reklamacji. Książka jest cała.

 

Wykupiłam wczoraj receptę na trzy najbliższe miesiące na lek przeciwko osteoporozie. Mam leciutkie wrażenie, że lek zaczął troszkę działać, bo nie łupie mnie w biodrze... Może się łudzę. Ale ponieważ skutki uboczne są bardzo przykre i obejmują tępe bóle głowy i silny refluks, rozważam poproszenie o lekarstwo podawanie w zastrzyku - w szpitalu, raz na miesiąc.

 

Moja niedawno odkryta, ale już zaawansowana osteoporoza nie jest u mnie skutkiem menopauzy, ale skłonności wynikającej z wrodzonej mutacji kolagenu w typie zespołu Ehlersa Danlosa. Zapewnie rozwijała się przez lata, a ja wtedy wypierałam ze świadomości fakt, że akurat mnie się ta choroba genetyczna trafiła. Od dzieciństwa narzekałam na zbyt ruchome i boleśnie przeskakujące kolana, kostki i barki, ale słysząc od lekarzy, że wymyślam problem i mam hipochondrię, przestałam się dopraszać o diagnozę. Ostatni raz próbowałam przekonać do swoich objawów medycynę w 2014 r., robiąc zdjęcia rentgenowskie wszystkich bolących mnie stawów, bez skutku. Chociaż w tamtym czasie pewna hiszpańska doktor, ordynator reumatologii - dostrzegając u mnie lużńe stawy łokcowe - zauważyła też coś w moim kręgosłupie lędźwiowym... Patrząc realistycznie, wcześniejsza diagnoza dałaby mi tylko zwiększoną czujność, bo leczenia choroby podstawowej i tak nie ma. W każdym razie zaczęłam w końcu walczyć ze skutkami i brać te niesławne leki oraz rozgryzać codziennie chrupiące tabletki z wapniem i witaminą D3 - i muszę zakładać, że będzie lepiej. Ponieważ innego wyjścia nie mam.

 

Chciałam umówić się na wizytę do mojej lekarki, a może porozmawiać też o hormonach i menopauzie - bo brak mi całkiem energii, a życie jej wymaga - a tu okazuje się, że nawet do internisty muszę czekać dwa miesiące. Tak się porobiło.

 

Czekając na wizytę medyczną, postanowiłam więc iść chociaż do fryzjera, a i tu czekało mnie niemiłe zaskoczenie, bo muszę czekać do samego Halloween.

 

Są czasem takie odcinki czasu, kiedy człowiek czuje, że ugrzązł w jakiejś galarecie codzienności i sprawy nie posuwają się do przodu. Radzę wtedy (samej sobie i Wam) usiąść, popatrzeć przed siebie i pooddychać; przyszłość i tak przyjdzie. W języku polskim przyszłość od przyszłości różni się tylko jedna literką.

 
05 października 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Niedziela, dzień relaksu

Tytuł jest oczywiście prowokacją.

 

Dzisiaj na studiach kontynuowaliśmy omawianie technik HR (po francusku RH - to swoisty odwrotny świat) i coś zaczęło mi wreszcie świtać.

 

Osiem godzin zajęć...

 

Nie mogąc ich opuścić, nie poszłam na tutejszy Marsz Miliona Serc, ale moje pojedyncze serce rosło, gdy widziałam w internecie, ile osób zebrało się w Warszawie. Jeszcze będzie przepięknie.

 

I pogoda dziś piękna, i dzień taki miły. Na koniec zrobię szarlotkę. A z innych pozytywów - chyba leciutko pomagają mi leki przeciwko osteoporozie, bo trochę mniej bolą mnie stopy, lepiej mi się chodzi.

 
01 października 2023   Dodaj komentarz
o sobie   studia  

Końcówka

Dzisiaj zdawałam ostatnią część egzaminu, który kończy ponadroczny etap starań, starań o zmianę zawodową. Teraz będę czekała na wieści. Takie czekanie nie jest łatwe, bo bardzo obciąża. Zamykam ten rozdział, czy go jeszcze kiedyś otworzę - nie wiem, jestem już bowiem znużona. Najchętniej odcinałabym kupony, czyli korzystała z dorobku i doświadczenia, które przecież mam.

 

Jestem zmęczona, może nawet wyczerpana. A jednocześnie w tym tygodniu udało mi się dwukrotnie wyrwać z pracy, żeby pójść poćwiczyć na osiedlowej siłowni. Od razu mi się poprawiło, zwłaszcza że blisko placyku rosną piękne kasztanowce, no i zebrałam pierwsze w tym roku kasztany.

 

Okazuje się, że w zeszłym roku przegapiłam tę porę, porę lśniących kasztanów. To taki śliczny, ciepły czas, z którego miło korzystać zanim nadciągną deszcze i mgły.

 

 
28 września 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

W kinie

Jo. zafundowała mi kino, ja się opierałam, bo to piątek wieczorem, byłam wydrenowana. No, ale Jo. się uparła (a jest większa ode mnie), więc pojechałyśmy do Bozaru.

 

Był to film "The Eternal Daughter" z Tildą Swinton, w reżyserii jej przyjaciółki Joanny Hogg (była obecna przed seansem).

 

Film był trochę gotycki, ale przewidywalny.

 

Po naszym późnym powrocie wrócił Jot. Jego drużyna zwyciężyła w trudnych warunkach w trudnym meczu daleko od domu. Cieszył się bardzo, zjadł bardzo późny obiad, który mu akurat smakował. Dostałam bowiem w końcu mąkę kukurydzianą, z której robi się panierkę do kurczaka... Słowo "dostać" jest zrozumiałe dla dzieci PRL-u: oznacza kupienie czegoś pożądanego po długim okresie poszukiwań. W tym wypadku - po specjalnym zamówieniu w polskim sklepie.

 

Kiedy już poszłam spać, byłam już zupełnie wyprana z życia. Pracowałam tylko pół dnia, potem już tylko śledziłam online otwarcie rok akademickiego na Uniwersytecie Gandawskim.

 

Dziś Jot. wyszedł na miasto z kumplami, na zakupy. Ma wreszcie osobne życie.

 

The Eternal Daughter

 
23 września 2023   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 46 47 >
Albonubes | Blogi