• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.

Kategorie postów

  • literatura i język (46)
  • o sobie (267)
  • studia (27)
  • świat (167)
  • tworzenie (21)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

świat, strona 5

< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 33 34 >

Palące

Słońce.

 

Natomiast od dziś nie wolno palić w miejscach publicznych - we Francji.

 

Ale słońce pali, pali ten swój hel i wodór. Rekordowy upał.

 

Wczoraj było mi dramatycznie gorąco, zalewał mnie pot. W ciągu dnia upał dosłownie spalił moje rośliny na balkonie. Natomiast dzisiaj - chociaż życie wymogło na mnie wyjazd do pracy i oczywiście powrót z niej - powietrze było gorące, ale suche, więc praktycznie nie cierpiałam od upału. Gdy wyszłam z chłodnego, przewiewnego biura dotknęłam obłożonej marmurem ściany budynku - ta byłą gorąca jak piec. W metrze było znośnie, za to tramwaj, jak to puszka aluminiowa, przywitał mnie rozgrzanym wnętrzem. Przy czym suche powietrze pozwoliło mi jakoś dotrwać do mojego przystanku.

 

Kiedy tak jechałam, przypomniała mi się trasa tramwajowa sprzed lat: jest sierpień, jadę do Zo. z miasta B. do S., linią tramwajową nr 21, z przesiadką na 15. Jest upiornie gorąco; chłodzę się wachlarzem z Hiszpanii. I wiozę dla niej wachlarz z Hiszpanii. Po plecach spływają mi strugi potu. Pod mijanymi drzewami gromadzą się suche liście.

 

Kiedy do niej docieram, odczytujemy temperaturę z termometru na balkonie: jest 41 stopni. Chyba jadłyśmy wtedy lody, tak myślę.

 
01 lipca 2025   Dodaj komentarz
świat  

Trzydzieści lat

Po trzydziestu latach niebytności wybrałam się do Amsterdamu. Mieszkam jedynie o dwie godziny drogi od tego miasta, ale jakoś się nie składało. Ostatnio wpadłam tam w kwietniu 1995 roku (ekhem), a wyprawa odbywała się autostopem. Tak, tak.

 

 

Tym razem było zupełnie inaczej, bo miałam konkretny cel: koncert Krystiana Zimermana, mojego pierwszego w życiu crusha.

 

Od zwycięstwa w Konkursie Chopinowskim w 1975 r. pojawiał się w telewizji, wypełniając swoją grą przerwy między programami. Musiałam go tam zobaczyć jako bardzo mała dziewczynka. Maestro do dziś nie zmienił się zupełnie, jedynie posiwiał i wyhodował sobie zarost.

 

 

 

Fascynował mnie wtedy fortepian, żywa mimika wykonawcy, dramatyczny sposób uderzenia w klawisze. Też tak chciałam grać (nic z tego nigdy nie wyszło).

 

Bilet kupiłam w styczniu i nie był wcale taki drogi. Droga była cała reszta: hotel, pociąg, jedzenie... Tym niemniej było warto. Maestro zagrał po mistrzowsku: uderzenie miał miękkie, ale zdecydowane. Nokturnów Chopina słuchałam z zamkniętymi oczami - co prawda nie usnęłam, ale przeszłam w stan medytacyjny.

 

Pytania nawracają. Czy wybitny szopenista, być może najlepszy na świecie, jest artystą, czy wykonawcą tylko? Czy samo wykonanie (w wersji z 22 czerwca 2025 r., z hali koncertowej w Amsterdamie) jest unikatowym dziełem sztuki? Jakie znaczenie ma muzyka? Czy jest nam potrzebna? (Głupie to pytanie). Jak rozpoznać wybitne dzieło i wybitnego wykonawcę? Wybitnego, czyli lepszego niż inni - jakie są kryteria?

 

Mistrz nie byłby sobą, gdyby nie wypowiedział się wobec nas, publiczności, na tematy bieżące. Stwierdził, że zakup broni nie rozwiąże naszych problemów. Rozwiązaniem jest miłość.

 

A co poza tym?

 

Znalazłam Amsterdam bardzo pięknym i zielonym. Roślinność była w fazie maksymalnej bujności. Było też gorąco, bo prawie 30 stopni, przy czym wiatr od morza trochę pomagał.

 

 

Poruszałam się tylko w obrębie południowej części miasta, jeżdżąc wygodnie tramwajami. Odwiedziłam Muzeum Królewskie, gdzie wisi kilka Van Goghów i Rembrandtów; znajdziecie też tam piękną kolekcję późnośredniowieczną.

 

 

W restauracji serwującej kuchnię północnochińską napiłam się hiszpańskiego tempranillo. To mój ulubiony szczep czerwonego wina.

 

 

Chcę tam wrócić w lutym - w znanej mi już sali koncertowej będą grali i śpiewali arie barokowe, dla mnie najpiękniejsze. Bilet już mam.

 

Jak Zimerman gra Chopina

 

 Sala koncertowa w Amsterdamie

 
28 czerwca 2025   Dodaj komentarz
świat   Zimerman   koncert   Amsterdam   van gogh  

Promocja ograniczona w czasie

Przekwitły akacje. Kwitną bujnie lipy i jaśminy. Słodycz tych aromatów miesza się w ciepłym powietrzu i miesza nam w głowach.

 

Szybko, zaraz skończy się ta promocja!

 

 
15 czerwca 2025   Dodaj komentarz
świat  

Pięć lat

Pięć lat temu opuściła ten świat Zo., moja przyjaciółka, piękny, dobry człowiek. Tęsknię, pamiętam. Z nią będą mi się zawsze kojarzyć złote mniszki, które kwitną wiosną.

 
14 czerwca 2025   Dodaj komentarz
świat  

Fioletowe światło w wąwozie

Puściłam Jotowi jedną z moich ulubionych piosenek z jednego z moich ulubionych filmów. - Czy to Elvis Presley? - pyta mój Jot, dziecko dwudziestego pierwszego wieku. - To Dean Martin - wyjaśniam.

 

Dean Martin śpiewa piosenkę "My rifle, my pony and me" w filmie "Rio Bravo" (1959) leżąc, z kapeluszem nasuniętym na twarz, jakby od niechcenia. Śpiewa kowbojską balladę gładkim jak jedwab, idealnie czystym barytonem z wibrato. "No more cows to be ropened". Żadnych krów do przywiązania. Można odwiesić kapelusz.


Głos aktora nie tylko koi, ale dotyka czegoś istotnego w słuchaczach, może dlatego, że "Rio Bravo" jest skromnym filmem o przyjaźni i współpracy, o przezwyciężaniu nałogu i o sprawiedliwości. Kiedy byłam dzieckiem, zrobił na mnie - obejrzany w TV - wielkie wrażenie. A muzyka zwłaszcza. Podwójna płyta Deana Martina była ostatnim prezentem, jaki dałam na święta mojemu ojcu.

 

"Troje moich towarzyszy: moja strzelba, mój koń i ja". Ciepłe wieczorne powietrze dotyka twarzy; wciągasz w nozdrza zapach ogniska i stajni. Samotność i bycie w pełni sobą jednocześnie. Foletowe światło w wąwozie. Balsamiczny wieczór.

 

Czego i Czytelnikom życzę.

 

Piosenki z Rio Bravo

 
13 czerwca 2025   Dodaj komentarz
o sobie   świat   Rio Bravo   Dean Martin   kowboj   przyjaźń   film   piosenki  
< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 33 34 >
Blogi