Coroczna wędrówka
Dzisiaj była coroczna wizyta mojego najmłodszego kota u weterynarza. Kota w nosidle pakuje się na ramię i w drogę - dwa kilometry jak ta strzała. Na dziesiątą. Czułam, no czułam, że przytył - na wadze wyszło osiemset gramów więcej niż rok temu. Zmachałam się.
Pogoda za to jesienna i pomijając ciężar na jedym-drugim ramieniu, szło się całkiem miło. W tym roku nikt nie zaczepił mnie po drodze i nie pytał o "merostwo" (jak we wrześniu ubiegłego roku). Tylko przy przejściu dla pieszych starsza pani zaglądała do transportera, w którym niosłam mojego "poupousse" (to kot po walońsku).
Kot zaszczepiony - kot lekko spowolniony. No i dobrze.
Światło jest już całkowicie jesienne.
Dodaj komentarz