Z cyklu trudne terminy, na przykład poezja...
Piszę, piszę mozolnie scenariusz lekcji na poziomie szkoły ponadpodstawowej. Improwizuję i korzystam z wyobraźni, ponieważ dawno nie pracowałam z tą grupą wiekową i nigdy - z obecnie obowiązującym programem. Ale mam listę lektur i w oparciu o nią postanowiłam porównac dwóch poetów pozornie do siebie nieprzystających.
To jest Jan Andrzej Morsztyn i Miron Białoszewski. Chodzi o ich utwory skierowane "do muz" - czyli dotyczące natchnienia i procesu pisania.
W zasadzie miejsca wspólne tych utworów stają się jasne po pierwszej lekturze.
Tych twórców dzieliło 301 lat, ale obaj pisali o tym, jak ważny jest proces twórczy i jaką wagę ma słowo. W tym sensie byli to poeci lingwistyczni, choć tylko Mironowi przypina się taką (umniejszającą go) łatkę. Morsztyn, choć poezję pisał amatorsko (dla przyjemności), zasłynął tym, że jego wiersze nie zawierały ani jednego makaronizmu. O czym to świadczy, jeżeli nie o pełnej świadomości słowa?
Pisałam o tym na starym blogu, lata temu; tamten wpis pochłonęły jednak odmęty Internetu.
Scenariusz jest częścią zaliczenia, które współtworzy tzw. portfolio, czyli pracę pisaną na koniec studiów podyplomowych na kierunku język polski.
Dodaj komentarz