Wiosna jak lato
Odespałam już wycieczkę do Hiszpanii; były to tylko dwa dni, a w piątek znowu pracowałam, z domu co prawda. Sobota - wiadomo, sprzątamy, wymieniamy spalone żarówki, czyścimy fugi, robimy zakupy...
Niedziela to dla mnie często siłownia pod chmurką, rower. Tę część zaliczyłam. Potem dowiedziałam się, że Jot wybiera się z przyjacielem na seans "Minecrafta" w centrum miasta, więc sama zdecydowałam się pójść na wieczorny seans w naszym małym kinie.
Droga do kina wiedzie wzdłuż jednej, długiej alei, przy której rosną drzewa owocowe. Właśnie wszystkie kwitną i dlatego szło się tak pięknie. Cała ta wegetacja wybuchła od sprzyjającej pogody: grusze, wiśnie, jabłonie, mlecze, niezapominajki. I końcówka magnolii.
A film udany: Ma mere, Dieu et Sylvie Vartan
Dodaj komentarz