Tęskniąc
Idę rano za tłumkiem, za strumyczkiem ludzi, którzy kierują się do metra. Przede mną pani, która, z tyłu widziana, przypomina mi Zo. I tak nagle wyobrażam sobie, że się widzimy po długim niewidzeniu się, że się ściskamy. I naraz robi mi się ciepło, a oczy robią się wilgotne. Co u ciebie słychać? Jak dobrze, że jesteś blisko, że się znowu widzimy.
Pewnie, nigdy się nie zobaczymy, ale przecież jest taki wymiar, wymiar pamięci, w którym takie spotkania się udają. Jest przy mnie, wspiera mnie, jest blisko.
Nasi przyjaciele są na zawsze. Bo jak się kończą dobre rzeczy, zachowujemy je w pamięci i niesiemy tak długo, jak sami jesteśmy. I tak trwa sztafeta.
Dodaj komentarz