Światłość za oknem
Urlop i nieróbstwo.
Leżę na kanapie z laptopem na brzuchu. Za oknem trwa remont, panowie hałasują, śpiewają i rozmawiają. Świeci słońce, wyjątkowe: białe, ale ze złocistym odcieniem. Jestem na półkuli zachodniej, co mnie zawsze usposabia zupełnie szczególnie.
Jestem senna, bo właśnie trawię teraz zjedzone a wczoraj ugotowane spaghetti ze smażonymi pomidorami. Sos kupiłam w ulubionym sklepie. Byłam tam wówczas dwukrotnie, żeby zapełnić lodówkę.
Próbuję odreagować cały roboczy rok, jaki jest za mną. Próby trzymania poziomu motywacji do pracy i do życia codziennego. Tyle się w to angażuje energii, że nie starcza jej na nic innego. Nie starcza sił dla siebie.
Dziś z rana wzięłam udział w egzaminie magisterskim. Zadałam magistrantce dwa pytania, wzięłam udział w dyskusji nt. oceny końcowej. Zamknęliśmy sesję. Jutro drugie łączenie (z Chinami) w podobnym celu; studentka będzie broniła pracy porównującej poezję Walta Whitmana z poezją chińskich poetów z grupy 4 maja. Cieszy, że komuś zależy na poezji, że ją czyta i rozumie.
Ze względu na oddalenie zaczynam tęsknić za moim dorosłym dzieckiem, Jotem. I za czasami, gdy był młodszy i wyjeżdżaliśmy razem. I taplaliśmy się w ciepłym morzu. I nawet rozmawialiśmy!
Dodaj komentarz