• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Rano wstaje

Zmusiłam ciało do wstania o siódmej trzydzieści i po ablucjach pojechałam tramwajem do punktu pobrań. Skierowanie na badania krwi miało już trzy miesiące i wygasłoby we wtorek, więc nolens volens - przecież trzeba być dla siebie dobrą.

 

Jazda tramwajem w sobotni poranek dostarcza niezwykłego komfortu, gdyż jedzie się prawie solo. Za oknem najdłuższa aleja Brukseli - widoki już wiosenne, kasztanowcowe listki już roztwierają piąstki. Kwitną żonkile.

 

Ośrodek, do którego jechałam, zmienił niedawno siedzibę. Wszedłszy tam, poczułam niemal tęsknotę za tamtym, prawie domowym wnętrzem: za stolikiem pani rejestratorka spisywała dane, pytała o ubezpieczalnię, a potem zamieniała się w pielęgniarkę i pobierała krew. Bywałam tam o wiele częściej, niżbym chciała - oprócz corocznych przeglądów, w epoce leczenia zakrzepicy - nawet dwa razy w tygodniu. Po oddaniu krwi posilałam się kawą. Być może była paskudna, ale tam i wtedy smakowała jak ambrozja.

 

Ale dziś nowy ośrodek powitał mnie chłodem i rozdziałem rejestracji od zabiegów. Szarobiałe ściany i podłoga, jarzeniówki bijące po oczach - to wszystko mnie strasznie męczy.

 

Choć po drodze kupiłam i wypiłam wodę mineralną, krew kapała słabo. Naraz słyszmy, że zasłabł inny pacjent - nastoletni chłopiec, któremu towarzyszył tato. Ja pobierania krwi organicznie nie lubię, ale po tylu latach nie robi to na mnie wrażenia. Natomiast nastolatkowi radzą położyć się i/albo zjeść słodki pierniczek, speculoosa.

 

Moja pani pielęgniarka oczywiście poleca mi kawę i dziwi się, że po wyjęciu igły krew mi dalej cieknie (biorę wielkie dawki aspiryny, ale oczywiście od dwóch dni tego nie robiłam). Siedzę, uciskam, dostaję w końcu plasterek i wychodzę. Miałam w sumie ochotę na kawę (jest darmowa), ale nastolatek leży akurat pod maszyną do kawy, a nie chcę mu przeszkadzać, bo zwykle nikomu nie chcę zawadzać.

 

Zorientowaszy się na powrotny przystanek tramwajowy, udałam się do domu. To jest w kierunku domu.

 

Bo korzystając z wczesnej pory, postanowiłam połazić po sobotnim targu (kwiaty, jedzenie), po gazeciarniach, po polskich sklepach, po kawiarniach. Od czasu zarazy, czyli od trzech lat - nie byłam w kawiarni D. Dlatego dziś zamówiłam sobie kawę i ciastko z nadzieniem czereśniowym (kiedyś drożdżowe, dziś półfrancuskie) i usiadłam z gazetą. Obok - japońska rodzina z dwojgiem dzieci, dwóch panów rozmawiających w egzotycznym języku, para staruszków i tak dalej. Było prawie jak dawniej, prawie. Był spory tłumek kawożłopów i ciastkożerców.

 

Bo tyle się zmieniło.

 

Kiedyś przyjeżdżałam tu w soboty, kiedy Jot grał mecze w sąsiedniej miejscowości. Potem wracałam, żeby go odebrać. Nieczęsto, nie, zdarzyło się to może dwa czy trzy razy.

Złote mlecze - skromne i piękne, ku pamięci Zo., które je bardzo kochała.

 
08 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Albonubes | Blogi