Pracować lekko
Doszłam do wniosku, że chciałabym móc i umieć pracować lekko - i zarabiać dużo.
Przez większość swojego życia zawodowego byłam całkowicie oddana pracy, lojalna i produktywna. Naiwna. Jako tłumacz, nauczyciel i tak dalej. Na planie materialnym nie mam z tego za wiele. Na planie ambicjonalnym - czyli awansów, nagród i zewnętrznych oznak statusu - nie mam z tego nic a nic.
Na kilkanaście lat przed emeryturą (wersja najwcześniejsza) nie dorobiłam się niczego.
Czyli coś zrobiłam źle.
Teraz właśnie ustalam, co poszło nie tak.
Kiedy już będę wiedziała, zrobię to dobrze. I będę pracować lekko.
Alternatywą jest wygrana na loterii. Ale obawiam się, że element szczęścia jest właśnie tym, czego mi brak.
Gdy tylko wymyślę, co trzeba zmienić, natychmiast o tym napiszę.
Póki to nie nastąpi, muszę pracować nielekko i zarabiać niedużo.
Dodatkowo zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie dostałam w spadku jakiejś skromnej willi albo małego pola naftowego - jak na przykład długoletni partner Mirona Białoszewskiego. Na Podkarpaciu mamy wszak pola naftowe. Kiedy byłam mała, w Polsce trysnęła ropa - konkretnie w Karlinie. Marzyłam wtedy, żeby trysnęła tez w moim ogrodzie (który jednak de iure nie stał się moim ogrodem, czyli ropa też nie byłaby moja. No i nie pochodzę z Podkarpacia ani z Karlina).
Faktem jest, że nie odziedziczyłam również małej fabryczki żelu do rąk ani linii produkcyjnej masek chirurgicznych. Taki lajf.
Wasza
Albonubes
Dodaj komentarz