Pada, wreszcie
W biurze duszno i gorąco. Wzdłuż kręgosłupa spływają mi krople potu. Połączenie menopauzy z upałami to niedobra rzecz, ale nic na to nie poradzę. Rzuciłam okiem na prognozę pogody i okazało się, że jakość powietrza jest zła - pyłki, pył, zanieczyszczenia; na szczęście na horyzoncie była burza.
Mruczała groźnie, ale doczekała do wieczora. Wreszcie lunął deszcz, zmywając to wszystko, co już niepotrzebne. Jot i ja na balkonie wciągaliśmy do nosów zapach świeżego powietrza.
Potem nasze patałachy (reprezentacja w piłce nożnej) przegrała z Mołdawią, co za klops.
Dodaj komentarz