Nowy początek
Sen o ofiarach korony nie sprawdził się. Wszyscy żyją, wszyscy zdrowi. Sprawdziłam.
Mam za sobą całe tygodnie wielkiego wysiłku, tak fizycznego, jak emocjonalnego. Przeprowadzka wymaga planowania. Jako że szybko obrastamy w rzeczy, wymaga też selekcji. Narozdawałam bardzo wiele przedmiotów - należę do specjalnej miejscowej grupy na Fejsbuku. Reakcje obdarowanych były rozmaite. - Uratowała mi pani życie! - krzyknęła pewna pani. - To ja pani przyniosę aloesik! - stwierdziła inna pani, która dzisiaj zresztą machała do mnie na mieście. - Może umówimy się na wino? - sugerował pewien pan (sporo poza moją kategorią wiekową).
Sama też dostałam dużo (głównie pudeł do przeprowadzki). I wszystko się w zasadzie udało, bo nic się nie stłukło itd. Nawet internet działa od dnia numer jeden.
I teraz mogę wyciągnąć się w wannie i dać odpocząć ponaciąganym do granic możliwości stawom. Przerzuciły setki kilogramów. Jestem bardzo dzielna, a teraz chcę spać.
Dodaj komentarz