Moje nudne życie
Wypełnione jest podróżami. Ostatnio pędziłam pociągiem do Polski w maju. Minęły trzy miesiące i proszę: znowu mknę pociągiem do Warszawy.
Choć starannie zaplanowałam podróż, kupiłam rozważnie bilet (pierwsza klasa! Należy mi się...), to jednak wpadłam w pętlę czasową i dotarłam do Warszawy o 4.30 nad ranem zamiast o 21.00 dnia poprzedniego. Pociągi Deutsche Bahn mają taką skłonność, że się spóźniają, a potem człowiek nie zdąża na przesiadkę w Berlinie Wschodnim.
Przyjechałam na miejsce wykończona, jako że nie spałam już całą dobę. Po zameldowaniu się w hotelu, odespawszy marne cztery godziny, poszłam na małe śniadanko, a potem spotkałam się z Ka. Spędziłyśmy dobry, słoneczny dzień, wypełniony łażeniem po parkach, słuchaniem muzyki organowej w archikatedrze i jedzeniem dobrych rzeczy w modnych miejscach.
Próbowałam się zregenerować przed czekającą mnie w poniedziałek sprawą w sądzie, która poszła jednak nadspodziewanie gładko. Co uczciłam obiadkiem w dawno ulubionym barze tzw. chińskim, który dziś faktycznie jest w rękach Chińczyków (a był wietnamski). Jedzenie, po latach, bez zmian. W samym mieście (P.) zmian bardzo wiele i wszystkie na lepsze, oprócz może przytłaczająco gęstej nowej zabudowy. Ilu ludzi tu teraz mieszka, w tej sypialni Warszawy? Na trawnikach pachnie lawenda, komunikacja bez zarzutu, nowe sklepy zapraszają - jak ukraiński supermarket. Mój ulubiony sklepik papierniczy był jednak zamknięty z powodu urlopu.
Wracałam do siebie pociągiem nocnym; w efekcie dotarłam do domu przed południem, siadłam do pracy (zdalnie) i wtedy poczułam, że potrzebuję drzemki.
Możliwe, że niedługo zacznę planować kolejną podróż do Warszawy. Zaproszono mnie do poprowadzenia zajęć o poezji; jestem bardzo zadowolona z tego powodu. O planach pisałam już tutaj.
Dodaj komentarz