• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (243)
  • studia (26)
  • świat (148)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kraj nad Wisłą

Nie było mnie tam półtora roku; teraz pojechałam, po raz kolejny, z akcją informacyjną o Unii Europejskiej, jak poprzednio.

 

Ale też jadłam pyszne rzeczy, piłam pyszne rzeczy.

 

 

 

Spotkałam się z młodzieżą z Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie kiedyś pracowałam, z uniwersytetu SWPS, gdzie pracują przez mnie wyszkolone kadry, z Uniwersytetu Pomorskiego, którego władze dawno temu uczyłam tłumaczeń, a także pewnego liceum ze Słupska.

 

 

 

W przerwie między wizytami i rozmowami z młodzieżą wystąpiłam na konferencji w Gdańsku:

Metamorphoses of Time

przy okazji zwiedzając odrobinę Oliwę. Śliczne miasto Gdańsk, wygodna komunikacja, dobre jedzonko zachwyciły mnie zwyczajnie.

 

 

 

Będąc w Ustce, miałam okazję przejść się wzdłuż poszarpanego sztormami brzegu, po wydmach i pachnącym żywicą lasem. Jadłam dorsza, jadłam ciasto z rabarbarem. Byłam goszczona jak księżniczka.

 

 

 

Równie świetnie mi było w Warszawie, gdzie miałam zajęcia na Wydziale Lingwistyki, gdzie mogłam spędzić parę godzin z bibliotece uniwersyteckiej, pospacerować po Saskiej Kępie, zjeść lody w ulubionym towarzystwie mojej drogiej, od lat zresztą, Ka.

 

 

Kiedy tak siedziałam w BUW-ie, minęła mnie grupka francuskojęzycznych; przez sekundę poczułam się jak w domu.

 

 

 

Wyprawę odbyłam pociągiem; do Warszawy wszystko grało, ale powrót okazał się wyczerpujący. Nie zdążyłam na ostatnie połączenie w Kolonii, miałam więc dodatkowe dwie godziny; poszłam na kawę i szarlotkę. Do domu dotarłam bardzo późno i z przygodami. W pociągu doszło do kradzieży; obsługa otoczyła złodzieja i czekała na przyjazd policji.

 

Wszędzie się spieszyłam, spocona, z językiem na wierzchu, zmęczona i niedospana, ale ostatecznie zadowolona, bo młodym podobały się moje wystąpienia, bo młodzi reagowali znakomicie na poezję, którą też ze soba przywiozłam. Czyli coś tam ma sens.

 

Jestem nawet całkiem pewna, że wiele rzeczy, w tym moich wysiłków ma sens. Dlatego że po moich zajęciach podeszła do mnie jedna czy druga osoba, mówiąc, że "to najlepsze zajęcia, na jakich byłam", "to było zupełnie inne od wszystkiego". Bardzo to podnoszące na duchu, ale też jakoś smutne, bo wiedząc, że jestem inna, wiem, że jestem zawsze sama.

 

 
04 czerwca 2025   Dodaj komentarz
świat   warszawa   SŁUPSK   polska   pociąg   studenci   podróż   biblioteka  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Albonubes | Blogi