• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Koniec roku

Koniec roku szkolnego tuż, tuż. Dziecko moje czeka na wyniki egzaminów - powinno przejść w tym roku z gimnazjum do liceum. Jako że rok nie był normalny (a nauczanie hybrydowe), zamiast pełnego zestawu egzaminów młodzi mają tylko sprawdziany z języków, w tym przypadku trzech.

Ja też cała w sprawdzianach. Mam za sobą ważki egzamin z języka francuskiego. Otóż, dowiedziałam się w marcu, że bez tego ani rusz - bez potwierdzonej oficjalnie znajomości języka nie kwalifikuję się bowiem do awansu. Po szybkiej analizie opcji zapisałam się na egzamin i bez wielkich przygotowań zdałam go na początku czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów, w rocznicę końca PRL. Zaskakujący to fakt, zważywszy, że ostatni raz uczyłam się tego języka w sposób zorganizowany, na kursie, siedem lat temu; ale przecież żyję w nim na co dzień, otacza mnie i wymaga ode mnie interakcji i gimnastyki umysłowej. Zatem jakoś poszło. Poza tym jestem filologiem, starym wyjadaczem i egzaminatorem - byłam przygotowana przynajmniej mentalnie, wiem, jak się układa egzaminy i mniej więcej czego się oczekuje.

W czwartek zdawałam egzamin z podstaw niderlandzkiego, z wszelkimi błogosławieństwami nauki zdalnej. We wtorek czeka mnie część ustna i chyba wyniki. Języki germańskie nie są miłe mojemu uchu (z wyjątkiem angielskiego), ale to język kraju, który mnie gości, i dlatego czuję, że powinnam wypełnić jakieś minimum jego znajomości. Szkoły językowe w ubiegłym semestrze działały zdalnie, stąd okazja - i pomysł, by taką naukę podjąć.

Studiuję, od niedawna i zdalnie, nauczanie języka polskiego jako obcego. Semestr skończył się bez egzaminów, za to wyznaczono nam już obronę. Odbyłam zdalne praktyki (covid nie jest taki zły...) - i to w samej Korei. Zaczynam się już szykować duchowo na czerwiec 2022. Przy tej okazji chcę odwiedzić miasto W., moją rodzinę, która tam mieszka; to jest miasto, gdzie urodził się mój ojciec. Samo w sobie piękne, oryginalne i warte poznania - czekam na każdą okazję, żeby zameldować się w tamtejszym hotelu u podnóża gór i spotkać się z wujostwem, ludźmi, którzy są mi bliscy nie tyle przez więzy krwi, ale przez zawód (nauczyciele) i sposób myślenia o życiu. Żałuję tylko, że poznałam ich dopiero, gdy miałam czterdzieści lat!

Patrząc wstecz na kończące się półrocze widzę ogrom wykonanej pracy, wysiłku, potu i łez. A przecież - wszystko, co robisz dla siebie, jest tego warte, wszystko to cię rozwija i wzmacnia. Niby banał, ale się sprawdza. Ciągle muszę to sobie powtarzać, niedowierzam, że zasługuję. Tuż przed pięćdziesiątką buduję na nowo siebie z fragmencików, kawałeczków. Być może zostanę w niedalekiej przyszłości nauczycielem polskiego; być może będę pracować ze zwierzętami; być może znowu będę tłumaczem. Przy tym wszystkim będę przecież jednak sobą, moją lepszą, mądrzejsza wersją. I tak, owszem, było warto, moi drodzy. Najpierw sobie, sobie. Potem innym.

 

20 czerwca 2021   Dodaj komentarz
egzaminy język zdalna nauka  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Albonubes | Blogi