Jest świetnie
"Ale nie jest całkiem źle."
Wpółleżę pod kocem z francuskiej wełny. Najadłam się świątecznej sałatki i jest mi dobrze. W mieszkaniu ciepło. Koty w większości śpią. Za ścianą Jo., coś czyta albo czegoś słucha. Na kuchennym stole płonie świeca w intencji samego dobra. Jeden z kotów chłepcze wodę. Natomiast za oknem trwa armagedon: pozioma mżawka i wiatr, za to temperatura wiosenna. Dlatego od dwóch dni nie wystawiam nosa na dwór.
Podsumowując rok, nie mogę się nadziwić, jak dobrze się wszystko potoczyło. Dostałam pierwszy w zawodowym życiu awans, tuż przed pięćdziesiątką. Zawsze to radość i duma. Dostałam (kilka dni temu) oficjalne gratulacje w związku z moją dodatkową działalnością na rzecz Europy. Uczę się nowego języka. Robię rzeczy ważne albo potrzebne. Zajęłam się też na powrót tłumaczeniami - książek o zagłębiowskich Żydach, jedno już rozpowszechniłam. Sprawdziłam się w dwóch konkursach, pomogłam kilku osobom poradzić sobie z ich egzaminami. Skończyłam z bardzo dobrym wynikiem studia podyplomowe i zaczęłam następne. Zapisałam się oficjalnie i rozpoczęłam studia doktoranckie na jednym z lepszych uniwersytetów Europy. Lepiej lub gorzej nadążam za codziennością. Mam dziecko w klasie maturalnej - radzi sobie dobrze. Dwa razy urządziłam sobie wakacje nad morzem. Mam przyjaciół.
Napracowałam się i teraz o d p o c z y w a m.
Jej! Ziemia kończy kolejny obrót wokół Słońca; nie mam na co narzekać. Dzięki, dwa tysiące dwudziesty trzeci!
Dodaj komentarz