"Jakby się tu wyjęzyczyć"
W notatkach znalazłam, takich w telefonie.
30 maja stałam na przystanku w stronę dworca w mieście S. Obok mnie kilka osób, w tym dwaj panowie troszeczkę już poobijani życiem. Jeden z nich, bardzo szczupły i kościsty, z urodą Clinta Eastwooda, opowiedział koledze o tym, jak odwiedził urząd, gdzie go niemile potraktowano. - Jak ktoś nie umie się wysłowić, to go mają za nic - poskarżył się.
Czyli ujął idealnie to, co ogranicza wszystkich twórców literatury, ale i zwyczajnych użytkowników dowolnego języka: świadomość, że między myślą a wypowiedzianym słowem powstaje nieuniknione napięcie. Ponieważ ta para to nigdy nie są bliźnięta. A czasem nawet nic ich nie łączy.
Dodaj komentarz