Dni wolne
Przeżywam weekend. Sobota była robocza w sensie zajęć, np. pójścia na pocztę - po dwutygodniowej szarpaninie odebrałam 2 przesyłki, trzecia gdzieś w kosmosie. Potem zakupy, choć z Jotem, co pociesza. Obejrzeliśmy też razem meczyk. Sprzątnęliśmy bałagan. Zmontowaliśmy mebelek. Co więcej, pogadaliśmy o niejakim Descartes'ie. Kartezjuszu, znaczy się.
Dziś niedziela i wielkie lenistwo. Zrobiłam obiad z tajine'a i leżę sobie. Lunął deszcz, zredukował mi plany pójścia na siłownię lub do kina. Został mi drugi mebel do montażu.
Dodaj komentarz