Dlaczego i po co
Tego nie wie nikt.
Jechałam w piątek w wagoniku metra, w którym żebrała pani Angielka, znana mi od lat. Zbiera pieniążki, ale także jedzenie.
Ja wyjątkowo wiozłam akurat rogalika i pączka na własną kolację. Miałam odruch, żeby je podarować bezdomnej dziewczynie. A zaraz potem pomyślałam, że to moje i dla mnie - i że mnie się też należy. A potem zrobiło mi się niemiło i trochę głupio, a potem postanowiłam się trzymać decyzji o niedzieleniu się. Mam prawo się nie dzielić.
Dzisiaj do metra, którym jechałam, weszła drużyna kontrolerów biletów. Ewidentnie któryś spośród nich palił chwilę wcześniej skręta. I tak się zdarza, chociaż nie popieram.
Dodaj komentarz