Bardzo zimowy czas
Jestem starą kobietą. Jeszcze sobie myślałam, że nie jestem, ale okazało się, że jednak owszem. Narządy mi sie kurczą i zanikają; wszystko mi wysycha. Jestem wycieńczona nadmiarem aktywności, jakie podjęłam. Żyję bowiem w paradoksalnym napięciu między skłonnościami mojego mózgu, który potrzebuje stymulacji, a wymogami ciała, które szybko się męczy. Codziennie bolą mnie wszystkie stawy, a szczególnie stopy i barki. Każde rozpoczęcie ruchu jest wyzwaniem, które podejmuję wbrew sobie. Lewy kciuk wyskakuje ze stawu - jak zasznurować buty?
Mam krótki urlop, który miał wyglądać inaczej, niż wygląda, ponieważ dopadł nas wirus. Kręciło nam się w głowach, a gorączka sięgnęła 39 stopni. Jot nawet stracił apetyt i musieliśmy odwołać piękną urodzinową wycieczkę.
Siedzę więc w domu, piorę i sprzątam. Dziś tylko odmóżdżenie: telewizja, wilki polarne i pingwiny z Antarktydy.
Kilka dni temu napisałam sonet w odpowiedzi na ogłoszenie w pracy skierowane oczywiście nie tylko do mnie (potrzebne na spotkanie pracownicze za kilka tygodni). Ale chyba zreagowałam pierwsza, i w pięć godzin skleciłam czternaście wersów. Podobno wyszło znakomicie, ludzie się nawet wzruszali. Wiersz dotyczył osób takich jak ja, w najniższym stopniu zaszeregowania.
Jot mówi, że powinnam pisać za pieniądze; wszelako jest on tylko dzieckiem i nie wie, że to się w ogóle nie opłaca.
Jak pisałam na początku, zużyłam swoje zewnętrzne zasoby: hormonów, pomysłów, energii i siły. Skąd mam je brać na co dzień? Tylko ze snu, a z tym jest jak zwykle niedobrze. Tylko krótka narkoza by mivpomogła, wprowadzając mnie w głęboki sen. Może przyspieszę kolonoskopię albo zgłoszę się na operację oka; obudzę się rześka i wypoczęta.
Dodaj komentarz