Balkan Trafik
Marzyłam, aby kiedyś usłyszeć Kalush Orchestrę, ale umknął mi termin. A tu nieoczekwianie przedwczoraj wyczytałam, że zagrają w ramach corocznego festiwalu Balkan Trafik. Na którym też pojawił się Manu Chao. Po krótkim wahaniu kupiłam bilet i pojechałam do Brukseli, na de Bruckere. Pojechałam po sobocie wypełnionej zakupami, myciem podłóg, odbieraniem przesyłek - coweekendowa nuda!
Wahałam się do końca, po Kalush jako gwiazda, występowali jako ostatni, a komunikacja miejska jeździ tylko do 23.00 - mieszkam poza miastem.
Czym są Bałkany? Pytanie jest niełatwe. W każdym razie to coś więcej niż półwysep: Bałkany.
Kiedy dojechałam na miejsce, grała akurat Zarina. To Macedonka, która śpewa pieśni ludowe w różnych językach, w tym po bułgarsku. A przyjemnie było mi usłyszeć bułgarski, bo łączy się to z moim trwającym od pewnego czasu kursem językowym. Znacie to uczucie, kiedy naraz jakieś przypadkowe elementy łączą się w nieoczekiwaną całość i macie takie kojące uczucie pełni: kiedy można zrozumieć choć pojedyncze słowa.*
Następnie czystej rozrywki dostarczył publiczności Shantel. To niemiecka, turbofolkowa interpretacja melodii z bałtyckiego tygla. Myślę, że nie ma nic złego w skakaniu i wrzeszczeniu "Disko, disko partizani!", szczególnie w sobotnią noc. I ja też tak robiłam, porwana emocją tłumu, mimo słusznego wieku i obaw, że będą bolały mnie nogi.
A na koniec wyszli ci, dla których wypełzłam z domu.
Kalush olśnili mnie wielką muzykalnością: śpiewiem i tańcem. Do Eurowizji 2022 nie zdawałam sobie sprawy, że można tak udatnie połączyć inspiracje ludowe z hip-hopem i rapem. W każdym razie usłyszeliśmy słynną "Stefaniję" (o dziwo, jako drugi numer) i zobaczyliśmy na scenie zarówno szalone salta, jak i kozackie tańce. Padły dedykacje: pokoju na świecie, szczęścia dla matek. Było to w całości znakomite. Nie wiem, jakie geny decydują o tym, że Ukraińcy tak znakomicie śpiewają, w tym na głosy, ale bardzo mnie to jako słuchaczkę cieszy.
Wracałam przedwcześnie, ale zadowlona i spokojna, choć śmierdząca pewnie wszechobecną marihuaną, w uszach dzwoniła mi "Stefanija". Noc była ciepła, prawie balsamiczna, choć zaczął kropić deszczyk... Złapałam nawet przedostatni tramwaj.
*Dzięki nauce bułgarskiego zrozumiałam wreszcie, że harcerskie "czuj - czuwaj", a i bycie czujnym, bierze się od starosłowiańskiego słowa oznaczającego słyszenie - podobnie jak ukraińskie "czuti". Jest wiele olśnień językowych, których można doznać dzięki poznawaniu nowych słów.
PS. Świat jest mały i na koncercie spotkałam trzy koleżanki z pracy. Natomiast zemsty losu nie było i mięśnie nóg wcale mnie nie bolą.